Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 12 najlepszych książek afrykańskich XX w.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 12 najlepszych książek afrykańskich XX w.. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 października 2012

Dla jednych terroryści, dla innych bojownicy o wolność


Weterani powstania Mau Mau
20 października w Kenii obchodzone jest święto bohaterów walczących o niepodległość kraju, tzw. Mashujaa Day. Oprócz tego, że w tym roku przypada 60. rocznica wprowadzenia przez Brytyjczyków stanu wyjątkowego, weterani ruchu niepodległościowego Mau Mau mają szczególne powody do radości. Decyzją Sądu w Londynie z 5 października troje Kenijczyków, którzy byli torturowani przez brytyjskie władze kolonialne w latach 50., może dochodzić swoich praw na drodze sądowej. To historyczne orzeczenie oznacza, że Ndiku Mutua, Jane Muthoni Mara i Wambugu wa Nyingi – a za ich przykładem także tysiące innych osób – mogą domagać się odszkodowania od rządu brytyjskiego, mimo że od popełnionych zbrodni minęło ponad pół wieku. 
Obóz Mau Mau
Przez długie lata Brytyjczycy skrzętnie ukrywali albo niszczyli dokumenty świadczące o istnieniu obozów koncentracyjnych oraz o torturach dokonywanych na dzieciach, brutalnych gwałtach i egzekucjach. I być może nie ujrzałyby one światła dziennego, gdyby nie wydane w 2005 r. dwie książki dokumentujące okrucieństwa dokonane na Kenijczykach: Histories of the Hanged Davida Andersona z Uniwersytetu w Oxfordzie oraz Imperial Reckoning: The Untold Story of Britain's Gulag autorstwa Caroline Elkins z Harvard University, która otrzymała za tę książkę nagrodę Pulitzera.

Jednak lata prowadzonej przez Brytyjczyków wojny propagandowej zrobiły swoje. Mau Mau było aż do 2003 r. uznawane za organizację terrorystyczną, co oczywiście znalazło odzwierciedlenie w literaturze. Sensacyjna powieść z 1955 r. Brytyjczyka Roberta Ruarka Something Of Value, która była w owym czasie bestsellerem i została sfilmowana przez Richarda Brookesa (główne role zagrali Rock Hudson i Sidney Poitier), tylko wzmocniła wizerunek kolonizatorów jako ofiar okrutnych Kenijczyków. 

Pierwszym afrykańskim pisarzem, który próbował zmienić ten zniekształcony obraz i przedstawić kenijski punkt widzenia, był Ngũgĩ wa Thiong’o. Gdy dorastał w środkowej Kenii w czasie walk narodowowyzwoleńczych, jego rodzina doświadczyła okrucieństw ze strony Brytyjczyków. Matka była torturowana, starszy brat Wallace – bojownik Mau Mau – musiał się ukrywać w pobliskich lasach, natomiast głuchoniemy przyrodni brat Gitogo został zabity przez władze kolonialne strzałem w plecy, ponieważ nie zatrzymał się na ich wezwanie. Ngũgĩ uwiecznił to w swojej powieści z 1967 roku A Grain of Wheat (wyd. polskie z 1972 r. pt. Ziarno pszeniczne, s. 11).

Doświadczenia z tego okresu odcisnęły wyraźne piętno na twórczości Ngugiego wa Thiong’o, o czym pisze on w swoich wspomnieniachWiele elementów autobiograficznych autor wykorzystał m.in. w powieści Weep Not, Child (1964) Chmury i łzy, w której wątki osobiste splatają się z wątkiem niepodległościowym. Główny bohater, mały chłopiec Njoroge, podobnie jak Ngugi, wychowuje się w poligamicznej rodzinie, której biali osadnicy odebrali ziemię. Jego marzenia o zdobyciu wykształcenia zostają brutalnie przerwane wskutek działań narodowowyzwoleńczych i śmierci ojca. Dla niego powstanie Mau Mau jest destrukcyjną siłą, przez którą traci nie tylko nadzieję, ale i ukochaną. Mimo że w powieści dominuje perspektywa oglądu rzeczywistości właściwa dla Njoroge – stąd prosty, niemal kolokwialny język i nieskomplikowana narracja – poznajemy także inne postawy wobec Mau Mau: ojca Njoroge, Ngotho, który stara się być neutralny, choć jego starsi synowie podejmują walkę z kolonizatorem; lojalnego wobec białych Jacoba, na którego ziemi mieszka Ngotho, oraz brytyjskiego osiedleńca, pana Howlandsa, odpowiedzialnego za tłumienie powstania. Stylistycznie powieść miejscami kuleje, ponieważ autor stara się zbyt wiele wyjaśnić zachodniemu czytelnikowi. Niemniej jednak stanowi ona ważny głos w dyskusji na temat walki o niepodległość i jej mniej szlachetnych aspektów.

Znacznie ciekawsza i bardziej dojrzała literacko jest powieść Ziarno pszeniczne, która znalazła się na liście 12 najlepszych książek afrykańskich XX wiekuNgũgĩ stosuje w niej rozbudowane retrospekcje i zmienną narrację, stopniowo pokazując więzi łączące różnych bohaterów. W przededniu uzyskania niepodległości (Uhuru) w grudniu 1963 r. wracają oni wspomnieniami do traumatycznych przeżyć z okresu powstania. Gikonyo po odmowie współpracy z władzami brytyjskimi trafia do jednego z obozów koncentracyjnych, „które dla zewnętrznego świata nazywano obozami internowania” (s. 109). Po wyjściu na wolność okazuje się, że jego ukochana żona Mumbi ma dziecko z jego dawnym przyjacielem i rywalem. Z kolei Karanja decyduje się na kolaborację z okupantem i wykorzystuje czas walki o niepodległość do osiągnięcia osobistych korzyści i pozycji. Natomiast bohaterski Mugo, podziwiany przez wszystkich za odwagę, nie do końca odpowiada ich wyobrażeniom. Losy, postawy i motywacje głównych bohaterów są bardzo niejednoznaczne i skomplikowane, co sprawia, że ich portrety psychologiczne są świetnie zarysowane, a fabuła nabiera innego wymiaru. Mimo że powieść można odebrać jako hołd złożony bojownikom o wolność, brak w niej patosu i gloryfikacji bohaterów. Ngũgĩ podkreśla raczej złożoność motywów postępowania i kruchość uzyskanej niepodległości.


Ngũgĩ wa Thiong’o
Ngũgĩ wa Thiong’o, autor dramatów, esejów i powieści, m.in. Petals of Blood (1977) i Wizard of the Crow (2004), który od lat jest wymieniany jako kandydat do literackiej nagrodyNobla, jest niezwykle ciekawą i kontrowersyjną postacią. Na początku lat siedemdziesiątych pisarz oficjalnie wyrzekł się chrześcijaństwa, a następnie odrzucił imię James, które przyjął na chrzcie. Zaczął też pisać w języku kikuju i suahili na znak „dekolonizacji umysłu”. Jako lewicowy aktywista i zwolennik fanonowskiej psychologii kolonialnej, Ngũgĩ wa Thiong’o sam stał się ofiarą walki o wolność. Tyle że walki o wolność słowa, i to ze strony własnego rządu. Po wystawieniu w 1977 r. w Limuru sztuki pt. Ngaahika Ndeenda (I Will Marry When I Want) o wykorzystywaniu pracowników w postkolonialnej, kapitalistycznej Kenii, którą napisał wspólnie z Ngugim wa Mirii, wa Thiong’o został wtrącony na rok do więzienia przez byłego prezydenta Daniela arap Moi. W czasie pobytu w więzieniu napisał na papierze toaletowym powieść Caitaani mũtharaba-Inĩ (Diabeł na krzyżu). Po uwolnieniu uciekł do Anglii, a następnie do Stanów, gdzie nadal tworzy i wykłada na uniwersytecie. Przez 22 lata był jednak persona non grata w swojej ojczyźnie. 





Tytuł: Ziarno pszeniczne                 
Autor: James Ngugi                        
Data wydania: 1972                        
Wydawnictwo: PAX                        
Liczba stron: 248                           
Tłumaczenie: Maria Skibniewska       




Tytuł: Chmury i łzy
Autor: James Ngugi                        
Data wydania: 1972                        
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 138                           
Tłumaczenie: Zofia Kierszys






Tekst został nagrodzony przez redakcję Biblionetki.pl w konkursie na najlepszą recenzję.


środa, 18 kwietnia 2012

Sundżata i Czaka: wielcy afrykańscy herosi

Jednym z najczęściej powtarzanych mitów na temat Afryki Subsaharyjskiej jest twierdzenie, iż nie miała ona własnej historii przed przybyciem Europejczyków. Mimo wielokrotnych prób odkłamania dziejów afrykańskich, m.in. przez Basila Davidsona, znanego w Polsce głównie jako autora książki „Stara Afryka na nowo odkryta”, dawny stereotyp wciąż pokutuje. Podobnie krzywdzące i nieprawdziwe jest przekonanie o braku przedkolonialnej literatury afrykańskiej. Ta fałszywa opinia opiera się w główniej mierze na twierdzeniu Ruth Finnegan [1], że Afrykanie nie stworzyli żadnego eposu. Głównym argumentem była forma prozatorska afrykańskich epopei. Jednak począwszy od lat 70. intensywne badania naukowe i prace terenowe [2] wykazały, że istnieje mnogość dowodów na obecność eposu w tradycjach afrykańskich, a tekst prozatorski jest często wynikiem zapisu i tłumaczenia pozbawionego akompaniamentu muzycznego, a zatem bez możliwości uchwycenia deklamacyjnej intonacji. Wyniki owych badań dały też impuls do  gromadzenia i rejestracji dzieł epickich. Mimo że nadal wiele eposów nie zostało spisanych ani opublikowanych, nawet z fragmentarycznych zapisów wyłania się bogaty i różnorodny obraz. Eposy afrykańskie znacznie się między sobą różnią, posiadają jednak pewne wspólne cechy. Ich bohaterowie to prawie zawsze mężczyźni pochodzący ze środowisk arystokratycznych, których narodzinom przeważnie towarzyszą niezwykłe okoliczności, takie jak przepowiednia czy nietypowe zjawiska przyrodnicze. Często są wyśmiewani i zmuszani do opuszczenia swojego domu. Muszą pokonać wrogów, których charakteryzuje nadludzka siła, w wyniku czego są postrzegani jako zbawiciele swoich narodów. 

Przykładami takich bohaterów są m.in. Sundżata i Czaka, których losy zostały przedstawione w „Eposach Czarnej Afryki” wybranych przez Wandę Leopold, opatrzonych przez nią także wyśmienitym wstępem. Pierwszy z eposów – najbardziej znany w całej Afryce – to jedna z wielu wersji korpusu Sundżaty, opowiadająca o XIII-wiecznym władcy imperium Mali. Jego sława przetrwała przede wszystkim dzięki Djeli Mamadou Kouyaté pochodzącemu ze starożytnego rodu griotów, którego opowieść została przełożona w 1960 r. na francuski przez Gwinejczyka Djibrila Tamsira Niane i weszła do afrykańskiego kanonu literackiego.

Jak głosi ustny przekaz, do króla – Maghana Kon Fatta – przybył wróżbita, który przepowiedział, że jego syn zostanie wielkim władcą. Monarcha musi się jednak najpierw ożenić z brzydką, garbatą kobietą. Pewnego dnia dwóch myśliwych przyprowadza kobietę-bawoła, która zgodnie z przepowiednią zostaje żoną króla i wydaje na świat syna. Sundżata nie ma jednak łatwego dzieciństwa: bez władzy w nogach staje się celem ataków i drwin. Mimo choroby dziecka król wyznacza tuż przed śmiercią Sundżatę na swojego następcę, przydzielając mu wedle zwyczaju griota. Lecz intrygi pierwszej żony, Sasumy Berete, zazdrosnej o wpływy jej pierworodnego syna doprowadzają do wygnania Sundżaty i jego matki Sogolon oraz obwołania Dankarana Tumana królem. Chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, pisząc, że ostatecznie przepowiednia się spełnia, a Sundżata – jak przystało na prawdziwego herosa – pokonuje wszelkie przeciwności losu i zostaje twórcą wielkiego imperium. 
Z jednej strony legenda Sundżaty to typowa średniowieczna historia z lekką dydaktyczną nutą, opowiadająca dzieje potężnego władcy oraz ukazująca ówczesne tradycje i obyczaje. Jednak z drugiej strony – ze względu na prozatorski charakter – czyta się ją jak współczesną powieść fantasy z wartką akcją i zaskakującymi zdarzeniami. Oprócz wielu znakomicie nakreślonych postaci, m.in. matki Sundżaty, bardzo ciekawa wydaje się kreacja narratora-griota jako strażnika historii i nośnika tradycji ustnej. Mamadou Kouyaté stwierdza: Są narody posługujące się pismem dla utrwalenia swojej przeszłości; jednakowoż wynalazek ten zabił u nich pamięć; nie czują już przeszłości, bowiem pismu jest obce ciepło ludzkiego głosu. U nich wszyscy sądzą, że wiedzą, podczas gdy wiedza powinna być tajemnicą. Prorocy nie pisali, a słowo ich było tym bardziej żywe. Marna to wiedza, która leży zastygła w niemych książkach. (s. 110)
Tę zanikającą umiejętność słownego przekazywania tradycji doskonale ilustruje też film Daniego Kouyaté pt. „Keita! Dziedzictwo griota” z 1995 r. oparty na eposie o  Sundżacie.
 Jego pełną wersję z napisami w języku francuskim można obejrzeć tutaj.
Drugim eposem ujętym w zbiorze jest legenda Czaki, króla Zulusów. Nieszczęśliwe dzieciństwo Czaki, jako nieślubnego syna wodza Senzangakona, jego pełna upokorzeń i wyrzeczeń młodość powodują, że Czaka zmienia się z ofiary w okrutnego mściciela, krwawo i bezwzględnie dążącego do władzy, co w ostateczności doprowadza do jego upadku. Czaka poświęca nawet w ofierze ukochaną żonę, Noliwe. Niebagatelną rolę odgrywa tutaj postać czarownika i doradcy Czaki, Isanusiego, który symbolizuje duchy przodków. 
Czaka Zulu
Autorem wersji przedstawionej w polskim przekładzie jest Thomas Mofolo, który tworzył w języku sotho. Napisana w 1908 r. książka została ostatecznie opublikowana dopiero w 1925 r., ponieważ misjonarze uznali ją za apologię dawnych pogańskich czasów i nie zgodzili się na jej wydanie. Powodem było przedstawienie chrześcijańskich przekonań za pomocą tradycyjnego afrykańskiego symbolizmu i mitologii. Ten zarzut stanowi jednocześnie o największej wartości eposu, który został uznany za jedną z 12 najlepszych książek afrykańskich XX w. Mofolo stworzył zbeletryzowaną biografię XIX-wiecznego zuluskiego władcy rządzącego potężnym imperium. Spod jego pióra wyszła fascynująca analiza ślepej pogoni za władzą absolutną i próba odpowiedzi na kwestię istnienia zła. Mofolo nie kwalifikuje postępowania Czaki z punktu widzenia moralnego: ani go nie apologizuje, ani nie potępia. Natomiast niewątpliwie ukazuje wybitną osobowość historyczną na miarę tragicznych szekspirowskich postaci.

Autor: Leopold Wanda - wybór
Tytuł: Eposy czarnej Afryki
Wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Rok wydania:  1977 r.
Liczba stron: 304
Okładka:  Twarda
Cena: 8.00zł









[1] Finnegan, R. Oral Literature in Africa, Oxford 1970,
[2] Okpewho Isidore The Epic in Africa: Toward a Poetics of the Oral Performance, Columbia University Press 1979; Stephen Belcher. Epic Traditions of Africa. Bloomington: Indiana University Press, 1999

czwartek, 27 października 2011

Wszystko rozkwita czyli renesans literatury afrykańskiej

Już od kilku lat literatura afrykańska przeżywa ogromny rozkwit. Coraz częściej autorzy pochodzący z Afryki zostają laureatami prestiżowych nagród literackich, jak chociażby tegoroczna zdobywczyni Commonwealth Writers’ Prize, Aminatta Forna, czy nagrodzona Orange Prize w 2007 r. Chimamanda Ngozi Adichie. Afrykańscy pisarze co roku znajdują się w ścisłej czołówce kandydatów do nagrody Nobla. Znane wydawnictwa, jak Random House, Penguin i Macmillan intensyfikują swoją działalność w Afryce i wznawiają klasykę literatury afrykańskiej. Natomiast dzięki takim inicjatywom jak Farafina i Kwani? dochodzą do głosu pisarze, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki. Ich twórczość niejednokrotnie wychodzi poza ramy geograficzne i gatunkowe. Niektóre nazwiska są już znane na arenie międzynarodowej, np. Brian Chikwava (Zimbabwe), Helon Habila (Nigeria), Maaza Mengiste (Etiopia) i Binyavanga Wainaina (Kenia), ale potencjał literacki szerzej nieznanych pisarzy afrykańskich jest znacznie większy.

Renesans przeżywają tradycyjne gatunki literackie, takie jak powieść kryminalna czy obyczajowa. Oprócz znanych w Polsce książek Alexandra McCalla Smitha o dobrodusznej Mmie Ramotswe, czy Pepeteli o ciapowatym detektywie Bundzie pojawiła się nowa fala powieści sensacyjnych np. „Nairobi Heat” Mukomy wa Ngugi z Kenii, „Wake Up Dead” czy „Mixed Blood” Rogera Smitha z RPA. Ta ostatnia książka została dostrzeżona przez Phillipa Noyce’a i już niedługo zostanie przez niego zekranizowana z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej. Prawdziwą eksplozję obserwujemy też w literaturze obyczajowej, zwłaszcza kobiecej. Petina Gappah z Zimbabwe oraz Nigeryjki Lola Shoneyin, Chika Unigwe i Adaobi Tricia Nwaubani czy Ugandyjka Doreen Baingana to zaledwie kilka z wielu młodych, obiecujących autorek. Co więcej, popularnością zaczynają się również cieszyć gatunki dotychczas ignorowane przez afrykańskich pisarzy, jak science fiction, m.in. za sprawą Gambijczyka Birama Mbooba.

Właściwie trudno sobie wyobrazić obecny rozkwit literatury afrykańskiej bez twórczości Chinuy Achebego. Szczególnie, że minęło zaledwie pół wieku od wydania w 1958 r. jego przełomowej powieści „Things Fall Apart”, uznanej za pierwszą nowoczesną powieść afrykańską i jedną z dwunastu najlepszych książek afrykańskich XX w. Wprawdzie „Ethiopia Unbound” (1911 r.) Josepha Casely-Hayforda z Ghany i „The Palm-Wine Drunkard” (1952 r.) Amosa Tutuoli (wydana w Polsce w 1983 r. jako „Smakosz wina palmowego”) zostały opublikowane znacznie wcześniej, to jednak Achebego okrzyknięto „ojcem literatury afrykańskiej”. On sam nie przepada za tym określeniem, ale nawet jeśli nie był pierwszym, to z pewnością jest najpopularniejszym pisarzem afrykańskim. Świadczą o tym chociażby obchody 50. rocznicy wydania jego powieści zorganizowane w 2008 r. w różnych częściach świata oraz imponująca liczba sprzedanych książek.

Chinua Achebe
Na czym w takim razie polega fenomen Achebego? Przede wszystkim na mistrzostwie formy i języka. Achebe doskonale wplata afrykańskie tradycje literackie w nowoczesną strukturę powieściową, tworząc nowy rodzaj pisarstwa. Choć pisze po angielsku („Dano mi ten język i mam zamiar go używać”[1]), jego powieści są przesycone przysłowiami, idiomami i metaforyką zaczerpniętą z języka, tradycji i kultury Ibo.

Kunszt Achebego przejawia się także w treści. W swojej debiutanckiej powieści Achebe zdołał na niespełna 180 stronach nakreślić frapujący obraz życia w Nigerii przed pojawieniem się kolonizatorów oraz uchwycić kluczowy moment przemian historycznych. Lekka i nieskomplikowana proza – w charakterystyczny sposób czerpiąca z opowieści ludowych – przenosi nas w XIX-wieczny, egzotyczny świat Okonkwa i jego rodziny. Oczami mieszkańców Umuofii doświadczamy tragedii związanej z zanikiem tradycyjnych wartości i ładu moralnego w obliczu kolonializmu. Jednocześnie jesteśmy świadkami osobistego dramatu głównego bohatera, którego silne poczucie godności cierpi w zetknięciu z nową kulturą.

Wychowany na literaturze anglosaskiej, Achebe używa języka kolonizatora, ponieważ stał się on częścią afrykańskiego dziedzictwa kulturowego. Wyraża jednak zdecydowany sprzeciw wobec zachodniego modelu twórczości pisarskiej, która ukazuje Afrykę jako czarny, pogrążony w mroku barbarzyństwa i bestialstwa kontynent. Dlatego jego pierwsza powieść jest między innymi odpowiedzią na „Jądro ciemności" Conrada, którego Achebe nazywa skończonym rasistą[2]. Motyw Kurtza pojawia się także w drugiej części trylogii, pt. „No Longer At Ease” (1960).

W kolejnych powieściach: „Arrow of God” („Boża strzała”) „A Man of the People” („Czcigodny Kacyk Nanga”) , „Anthills of the Savannah” (1987), Achebe podejmuje między innymi temat korupcji oraz roli kobiet w tradycyjnym, afrykańskich społeczeństwie. Urodzony w Nigerii w 1930 r. Albert Chinualumogu Achebe jest ponadto autorem książek dla dzieci, opowiadań, zbiorów poezji i esejów. Za swoją twórczość został uhonorowany wieloma nagrodami, w tym prestiżową „Booker Man International Prize”, i od lat jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do nagrody Nobla. Ponad 30 uniwersytetów na całym świecie nadało mu tytuł honoris causa. Chinua Achebe to żyjąca legenda. Prawdziwa ikona i symbol Afryki.

Niestety wciąż pozostaje mało znany polskim czytelnikom. Rocznica wydania jego powieści przeszła w Polsce prawie bez echa. Co prawda rok po obchodach, w 2009 r. nakładem wydawnictwa PIW ukazał się nowy polski przekład powieści pt. „Wszystko rozpada się”, a niedawno wydawnictwo Zysk i S-ka wydało powieść z 1960 r. „Nie jest już łatwo”, jednak powieści „Boża strzała” i „Czcigodny Kacyk Nanga”, wydane w latach 60., nie doczekały się wznowień, a znakomita część dorobku pisarza nie jest dostępna w języku polskim.















Autor: Chinua Achebe
Tytuł: Wszystko rozpada się
Wydawca: PIW, Biblioteka Babel
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Data wydania: 2009 r.
Liczba stron: 245
ISBN:  978-83-06-03207-9
Cena:  27 zł


[1] Achebe, Chinua 1975 The African Writer and the English Language w Achebe, Morning Yet on Creation Day London: Heinemann, s. 62 
[2] Wykład zaprezentowany przez Achebego w 1975 r.: An Image of Africa: Racism in Conrad's 'Heart of Darkness'



poniedziałek, 22 grudnia 2008

„Ostatni lot flaminga” czyli w oparach magii



Niewiele jest przekładów literatury afrykańskiej na język polski, a zwłaszcza z języka portugalskiego. Tym bardziej cieszy minipowieść Mii Couto pt. „Ostatni lot flaminga” wydana w 2005 r. nakładem wydawnictwa PIW.
MiaCouto
Pochodzący z Mozambiku Couto posługuje się niezwykłym idiolektem. Jego powieść aż kipi od przysłów, aforyzmów i myśli nieuczesanych. Fabuła też jest wyjątkowa. Autor, niczym szaman, przygotowuje wywar z magii, dodaje garść realizmu, miesza z kilkoma kroplami absurdu, przyprawia zabójczym humorem i serwuje nam iście wybuchową miksturę. Akcja całej powieści toczy się bowiem wokół tajemniczych wybuchów. W niewielkiej miejscowości Tizangara, wyczerpanej – podobnie jak reszta kraju – wojną domową, eksplodują ONZ-owscy żołnierze. Giną prawie bez śladu, pozostają po nich jedynie ich członki. Tajemnicę znikających błękitnych hełmów próbuje rozwikłać specjalny wysłannik, Włoch Massimo Risi. Pomaga mu w tym jego tłumacz, a zarazem narrator opowieści. Wprowadza go jednocześnie w świat wierzeń i zwyczajów afrykańskich. W trakcie rozwiązywania zagadki spotykają oni przedziwne, żyjące w świecie własnych fantasmagorii, postaci. I tak poznajemy skorumpowanego administratora Jonasa, któremu ręce zapalają się od dotyku kobiet; jego pazerną żonę Ermelindę, słyszącą niesłyszalne dla innych dźwięki; Temporinę o młodym ciele i twarzy staruszki; księdza-alkoholika przeklinającego Boga oraz Anę, prostytutkę powołaną jako biegły w sprawie męskich przyrodzeń. Poznajemy także matkę tłumacza, ślepą na własnego syna oraz ojca rozwieszającego na noc swoje kości.

To moje pierwsze zetknięcie z twórczością tego pisarza. Z pewnością nie będzie ostatnie. Mia Couto jest bowiem autorem wielu powieści, między innymi uznanej za jedną z 12 najlepszych książek afrykańskich „Terra Sonâmbula” (Lunatyczna kraina). Szkoda tylko, że powieść ta nie została przetłumaczona na język polski. Doczekała się natomiast ekranizacji w reżyserii Teresy Praty. Film można było niedawno zobaczyć w Polsce podczas festiwalu Afrykamera.

Tytuł: Ostatni lot flaminga (O ultimo voo do flamingo)
Autor: Mia Couto (Mozambik)
Przekład: Elżbieta Milewska
Data polskiego wydania: 2005
Cena: 18,75 zł
Liczba stron: 138
ISBN: 83-06-02987-9
Oprawa: cienka
Wydawca: PIW