Jednym z najczęściej powtarzanych mitów na temat Afryki Subsaharyjskiej jest twierdzenie, iż nie miała ona własnej historii przed przybyciem Europejczyków. Mimo wielokrotnych prób odkłamania dziejów afrykańskich, m.in. przez Basila Davidsona, znanego w Polsce głównie jako autora książki „Stara Afryka na nowo odkryta”, dawny stereotyp wciąż pokutuje. Podobnie krzywdzące i nieprawdziwe jest przekonanie o braku przedkolonialnej literatury afrykańskiej. Ta fałszywa opinia opiera się w główniej mierze na twierdzeniu Ruth Finnegan [1], że Afrykanie nie stworzyli żadnego eposu. Głównym argumentem była forma prozatorska afrykańskich epopei. Jednak począwszy od lat 70. intensywne badania naukowe i prace terenowe [2] wykazały, że istnieje mnogość dowodów na obecność eposu w tradycjach afrykańskich, a tekst prozatorski jest często wynikiem zapisu i tłumaczenia pozbawionego akompaniamentu muzycznego, a zatem bez możliwości uchwycenia deklamacyjnej intonacji. Wyniki owych badań dały też impuls do gromadzenia i rejestracji dzieł epickich. Mimo że nadal wiele eposów nie zostało spisanych ani opublikowanych, nawet z fragmentarycznych zapisów wyłania się bogaty i różnorodny obraz. Eposy afrykańskie znacznie się między sobą różnią, posiadają jednak pewne wspólne cechy. Ich bohaterowie to prawie zawsze mężczyźni pochodzący ze środowisk arystokratycznych, których narodzinom przeważnie towarzyszą niezwykłe okoliczności, takie jak przepowiednia czy nietypowe zjawiska przyrodnicze. Często są wyśmiewani i zmuszani do opuszczenia swojego domu. Muszą pokonać wrogów, których charakteryzuje nadludzka siła, w wyniku czego są postrzegani jako zbawiciele swoich narodów.
Przykładami takich bohaterów są m.in. Sundżata i Czaka, których losy zostały przedstawione w „Eposach Czarnej Afryki” wybranych przez Wandę Leopold, opatrzonych przez nią także wyśmienitym wstępem. Pierwszy z eposów – najbardziej znany w całej Afryce – to jedna z wielu wersji korpusu Sundżaty, opowiadająca o XIII-wiecznym władcy imperium Mali. Jego sława przetrwała przede wszystkim dzięki Djeli Mamadou Kouyaté pochodzącemu ze starożytnego rodu griotów, którego opowieść została przełożona w 1960 r. na francuski przez Gwinejczyka Djibrila Tamsira Niane i weszła do afrykańskiego kanonu literackiego.
Jak głosi ustny przekaz, do króla – Maghana Kon Fatta – przybył wróżbita, który przepowiedział, że jego syn zostanie wielkim władcą. Monarcha musi się jednak najpierw ożenić z brzydką, garbatą kobietą. Pewnego dnia dwóch myśliwych przyprowadza kobietę-bawoła, która zgodnie z przepowiednią zostaje żoną króla i wydaje na świat syna. Sundżata nie ma jednak łatwego dzieciństwa: bez władzy w nogach staje się celem ataków i drwin. Mimo choroby dziecka król wyznacza tuż przed śmiercią Sundżatę na swojego następcę, przydzielając mu wedle zwyczaju griota. Lecz intrygi pierwszej żony, Sasumy Berete, zazdrosnej o wpływy jej pierworodnego syna doprowadzają do wygnania Sundżaty i jego matki Sogolon oraz obwołania Dankarana Tumana królem. Chyba nie zdradzę wielkiej tajemnicy, pisząc, że ostatecznie przepowiednia się spełnia, a Sundżata – jak przystało na prawdziwego herosa – pokonuje wszelkie przeciwności losu i zostaje twórcą wielkiego imperium.
Z jednej strony legenda Sundżaty to typowa średniowieczna historia z lekką dydaktyczną nutą, opowiadająca dzieje potężnego władcy oraz ukazująca ówczesne tradycje i obyczaje. Jednak z drugiej strony – ze względu na prozatorski charakter – czyta się ją jak współczesną powieść fantasy z wartką akcją i zaskakującymi zdarzeniami. Oprócz wielu znakomicie nakreślonych postaci, m.in. matki Sundżaty, bardzo ciekawa wydaje się kreacja narratora-griota jako strażnika historii i nośnika tradycji ustnej. Mamadou Kouyaté stwierdza: Są narody posługujące się pismem dla utrwalenia swojej przeszłości; jednakowoż wynalazek ten zabił u nich pamięć; nie czują już przeszłości, bowiem pismu jest obce ciepło ludzkiego głosu. U nich wszyscy sądzą, że wiedzą, podczas gdy wiedza powinna być tajemnicą. Prorocy nie pisali, a słowo ich było tym bardziej żywe. Marna to wiedza, która leży zastygła w niemych książkach. (s. 110)
Tę zanikającą umiejętność słownego przekazywania tradycji doskonale ilustruje też film Daniego Kouyaté pt. „Keita! Dziedzictwo griota” z 1995 r. oparty na eposie o Sundżacie.Jego pełną wersję z napisami w języku francuskim można obejrzeć tutaj.
Drugim eposem ujętym w zbiorze jest legenda Czaki, króla Zulusów. Nieszczęśliwe dzieciństwo Czaki, jako nieślubnego syna wodza Senzangakona, jego pełna upokorzeń i wyrzeczeń młodość powodują, że Czaka zmienia się z ofiary w okrutnego mściciela, krwawo i bezwzględnie dążącego do władzy, co w ostateczności doprowadza do jego upadku. Czaka poświęca nawet w ofierze ukochaną żonę, Noliwe. Niebagatelną rolę odgrywa tutaj postać czarownika i doradcy Czaki, Isanusiego, który symbolizuje duchy przodków.
Czaka Zulu |
Autor: Leopold Wanda - wybór
Tytuł: Eposy czarnej Afryki
Wydawnictwo Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Rok wydania: 1977 r.
Liczba stron: 304
Okładka: Twarda
Cena: 8.00zł
[1] Finnegan, R. Oral Literature in Africa, Oxford 1970,
[2] Okpewho Isidore The Epic in Africa: Toward a Poetics of the Oral Performance, Columbia University Press 1979; Stephen Belcher. Epic Traditions of Africa. Bloomington: Indiana University Press, 1999