czwartek, 19 lipca 2012

Rotimi Babatunde zdobył nagrodę Caine Prize

Rotimi Babatunde z Nigerii otrzymał najbardziej prestiżową nagrodę literacką w Afryce za opowiadanie „Bombay's Republic” (Republika sierżanta Bombaya). Zdaniem jury opowieść Babatundego jest ambitna, przesiąknięta czarnym humorem i w sarkastyczny sposób obnaża opartą na wyzysku istotę kolonializmu oraz psychologię niepodległości. Babatunde pokonał  Stanleya Kenaniego z Malawi, Jennę Bass z RPA, Kenijczyka Billy’ego Kahorę i Melissę Tandiwe Myambo z Zimbabwe. Streszczenia wszystkich opowiadań można przeczytać tutaj.

Rotimi Babatunde
W przeciwieństwie do poprzednich lat tym razem jury postawiło na opowiadania, które wychodzą poza schematy znane z zachodnich mediów: biedna, rozdarta wojną i skorumpowana, tragiczna Afryka. Wskutek tego teksty, które zostały nominowane w tegorocznej, 13. edycji, są szczególnie „mało afrykańskie”, oczywiście patrząc z perspektywy zachodniego czytelnika. Ale czy można w ogóle mówić o afrykańskich tematach? Albo o afrykańskim pisarzu? Regulamin Caine Prize przewiduje, że pisarz afrykański to: „pisarz, który urodził się w Afryce, ma obywatelstwo afrykańskiego kraju albo którego rodzice są Afrykańczykami”. Mimo tak szerokiej definicji nie wszyscy pisarze deklarują swoją przynależność do tej grupy, zwłaszcza ci, którzy mieszkają poza Afryką (np. Petina Gappah, Dinaw Mengestu). Nominowani w tym roku autorzy także z niechęcią odnoszą się do tego określenia. Trudno się dziwić, skoro na literaturę afrykańską patrzy się przez pryzmat politycznie zaangażowanej twórczości Chinuy Achebego i Ngugiego wa Thiong’o, którzy ustanowili pewien standard pisania o Afryce. Z drugiej jednak strony któż inny, jak nie afrykańscy pisarze, ma przełamywać stereotypy?

Jak widać, również aby zdobyć nagrodę Caine Prze, niekoniecznie trzeba pisać o biednych dzieciach. Można np., tak jak to zrobił Babatunde, podjąć skrywany temat 100 000 afrykańskich żołnierzy, którzy walczyli w Birmie w czasie II wojny światowej w brytyjskiej armii. Choć ten fragment historii jest niezwykle poważny, Babatunde opowiedział ją z humorem. Pokazał też, jak upadł wówczas mit o supremacji białej rasy, składając jednocześnie hołd swojemu wielkiemu rodakowi. Bohater jego opowiadania, sierżant Bombay, tak jak Okonkwo u Achebego, zabił białego człowieka, ale w przeciwieństwie do niego nie poniósł konsekwencji. Co więcej, został za to nagrodzony.

Mimo zdecydowanie bardziej pozytywnego przyjęcia nominowanych opowiadań niż w zeszłym roku, nie obyło się bez kontrowersji. Tuż po ogłoszeniu listy utworów, które zakwalifikowały się do ścisłej czołówki, Ahmed Maiwad, nigeryjski pisarz i prawnik, oskarżył Babatunde o plagiat. Uznał, że podobieństwo do „Chłopaka z Birmy” autorstwa Biyi Bandelego jest zbyt duże, by mogło być przypadkowe. Tym samym zakwestionował także kompetencje jury. Wydaje się, że sprawa zakończy się jednak korzystnie dla Babatunde. Są dowody na to, że zwycięskie opowiadanie trafiło już w 2005 r., czyli kilka lat przed publikacją „Chłopaka z Birmy”, do agenta literackiego w Londynie. Zarzut niekompetencji także nie znajduje poparcia. Okazuje się, że redakcji powieści Bandelego dokonał nie kto inny jak zastępca przewodniczącej jury, Ellah Alfrey.
Tytuł: Chłopak z Birmy
Autor: Biyi Bandele
Data wydania: Maj 2009
Wydawnictwo: Rebis
ISBN: 978-83-7510-180-5
Liczba stron: 208
Tłumaczenie: Wojsław Brydak
Cena: 27,99 zł

3 komentarze:

  1. Wygląda na to, że ciągle będę trzy kroki za Tobą ... :-) właśnie przebijam się przez "Bożą strzałę" a tu znowu coś nowego :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cha, cha. Tyle się teraz dzieje w literaturze afrykańskiej, że ja sama ledwie nadążam.
    Mam nadzieję, że jak już się przebijesz, to napiszesz recenzję. Ciekawa jestem Twoich wrażeń z lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee ... ze wstydem przyznaję, że na razie haniebnie poddałem tyły (z akcentem na "na razie") - wykończył mnie zalew coraz to nowych imion (jednak monogamia ma swoje zalety :-)) i nazw w początkowej partii książek i zabrałem się za "Nie jest już łatwo". Tytuł mylący - czyta się świetnie, choc tematyka nie taka całkiem oryginalna bo mam wrażenie, że to do pewnego stopnia wariant "Kacyka".

      Usuń