poniedziałek, 21 listopada 2011

Nagroda „Złoty Baobab” przyznana



Nagroda „Złoty Baobab” (zwana wcześniej Nagrodą Baobabu) to wyróżnienie jedyne w swoim rodzaju. Jest ono przyznawane pisarzom afrykańskim w dziedzinie literatury dla dzieci i młodzieży. W tym roku laureatami nagrody zostało troje Południowoafrykańczyków: Ken Farnsworth, który wygrał w kategorii wiekowej 12-15 lat za opowiadanie The Rooster (Kogut); Edyth Bulbring zwyciężyła w kategorii 8-11 lat za  Sour Works (Żelkowe robaczki) oraz Luc Hassbroek za The Dance (Taniec) w kategorii obiecujących pisarzy poniżej 18 roku życia.

Do nagrody nominowani byli ponadto
  • w kategorii od 12 do 15 lat: Adeboyin Oluwaseun Olatoye i Tunji Ajibade z Nigerii
  • w kategorii od 8 do 11 lat: Marion Drew i Dorian Haarhoff z RPA
  • w kategorii autora poniżej 18 lat: Nnamani Chiemerie z Nigerii
Ken Farnsworth 
Nagroda „Złoty Baobab” została ustanowiona w 2008 r. z inicjatywy Deborah Ahenkorah z Ghany oraz Ramy Shagaya z Senegalu. Ideą przyświecającą twórcom nagrody była chęć promocji utalentowanych pisarzy tworzących dla dzieci i młodzieży oraz umożliwienie młodym afrykańskim czytelnikom dostępu do literatury opisującej bliską im rzeczywistość. 

W radzie doradczej zasiadają cenieni pisarze, tacy jak Ama Ata Aidoo i Patrice Nganang. W składzie tegorocznego jury byli m.in. nigeryjski powieściopisarz, poeta i eseista Helon Habila oraz wielokrotnie nagradzany autor i ilustrator książek dla dzieci Meshack Asare.



Luc Haasbroek
Edyth Bulbring

czwartek, 27 października 2011

Wszystko rozkwita czyli renesans literatury afrykańskiej

Już od kilku lat literatura afrykańska przeżywa ogromny rozkwit. Coraz częściej autorzy pochodzący z Afryki zostają laureatami prestiżowych nagród literackich, jak chociażby tegoroczna zdobywczyni Commonwealth Writers’ Prize, Aminatta Forna, czy nagrodzona Orange Prize w 2007 r. Chimamanda Ngozi Adichie. Afrykańscy pisarze co roku znajdują się w ścisłej czołówce kandydatów do nagrody Nobla. Znane wydawnictwa, jak Random House, Penguin i Macmillan intensyfikują swoją działalność w Afryce i wznawiają klasykę literatury afrykańskiej. Natomiast dzięki takim inicjatywom jak Farafina i Kwani? dochodzą do głosu pisarze, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki. Ich twórczość niejednokrotnie wychodzi poza ramy geograficzne i gatunkowe. Niektóre nazwiska są już znane na arenie międzynarodowej, np. Brian Chikwava (Zimbabwe), Helon Habila (Nigeria), Maaza Mengiste (Etiopia) i Binyavanga Wainaina (Kenia), ale potencjał literacki szerzej nieznanych pisarzy afrykańskich jest znacznie większy.

Renesans przeżywają tradycyjne gatunki literackie, takie jak powieść kryminalna czy obyczajowa. Oprócz znanych w Polsce książek Alexandra McCalla Smitha o dobrodusznej Mmie Ramotswe, czy Pepeteli o ciapowatym detektywie Bundzie pojawiła się nowa fala powieści sensacyjnych np. „Nairobi Heat” Mukomy wa Ngugi z Kenii, „Wake Up Dead” czy „Mixed Blood” Rogera Smitha z RPA. Ta ostatnia książka została dostrzeżona przez Phillipa Noyce’a i już niedługo zostanie przez niego zekranizowana z Samuelem L. Jacksonem w roli głównej. Prawdziwą eksplozję obserwujemy też w literaturze obyczajowej, zwłaszcza kobiecej. Petina Gappah z Zimbabwe oraz Nigeryjki Lola Shoneyin, Chika Unigwe i Adaobi Tricia Nwaubani czy Ugandyjka Doreen Baingana to zaledwie kilka z wielu młodych, obiecujących autorek. Co więcej, popularnością zaczynają się również cieszyć gatunki dotychczas ignorowane przez afrykańskich pisarzy, jak science fiction, m.in. za sprawą Gambijczyka Birama Mbooba.

Właściwie trudno sobie wyobrazić obecny rozkwit literatury afrykańskiej bez twórczości Chinuy Achebego. Szczególnie, że minęło zaledwie pół wieku od wydania w 1958 r. jego przełomowej powieści „Things Fall Apart”, uznanej za pierwszą nowoczesną powieść afrykańską i jedną z dwunastu najlepszych książek afrykańskich XX w. Wprawdzie „Ethiopia Unbound” (1911 r.) Josepha Casely-Hayforda z Ghany i „The Palm-Wine Drunkard” (1952 r.) Amosa Tutuoli (wydana w Polsce w 1983 r. jako „Smakosz wina palmowego”) zostały opublikowane znacznie wcześniej, to jednak Achebego okrzyknięto „ojcem literatury afrykańskiej”. On sam nie przepada za tym określeniem, ale nawet jeśli nie był pierwszym, to z pewnością jest najpopularniejszym pisarzem afrykańskim. Świadczą o tym chociażby obchody 50. rocznicy wydania jego powieści zorganizowane w 2008 r. w różnych częściach świata oraz imponująca liczba sprzedanych książek.

Chinua Achebe
Na czym w takim razie polega fenomen Achebego? Przede wszystkim na mistrzostwie formy i języka. Achebe doskonale wplata afrykańskie tradycje literackie w nowoczesną strukturę powieściową, tworząc nowy rodzaj pisarstwa. Choć pisze po angielsku („Dano mi ten język i mam zamiar go używać”[1]), jego powieści są przesycone przysłowiami, idiomami i metaforyką zaczerpniętą z języka, tradycji i kultury Ibo.

Kunszt Achebego przejawia się także w treści. W swojej debiutanckiej powieści Achebe zdołał na niespełna 180 stronach nakreślić frapujący obraz życia w Nigerii przed pojawieniem się kolonizatorów oraz uchwycić kluczowy moment przemian historycznych. Lekka i nieskomplikowana proza – w charakterystyczny sposób czerpiąca z opowieści ludowych – przenosi nas w XIX-wieczny, egzotyczny świat Okonkwa i jego rodziny. Oczami mieszkańców Umuofii doświadczamy tragedii związanej z zanikiem tradycyjnych wartości i ładu moralnego w obliczu kolonializmu. Jednocześnie jesteśmy świadkami osobistego dramatu głównego bohatera, którego silne poczucie godności cierpi w zetknięciu z nową kulturą.

Wychowany na literaturze anglosaskiej, Achebe używa języka kolonizatora, ponieważ stał się on częścią afrykańskiego dziedzictwa kulturowego. Wyraża jednak zdecydowany sprzeciw wobec zachodniego modelu twórczości pisarskiej, która ukazuje Afrykę jako czarny, pogrążony w mroku barbarzyństwa i bestialstwa kontynent. Dlatego jego pierwsza powieść jest między innymi odpowiedzią na „Jądro ciemności" Conrada, którego Achebe nazywa skończonym rasistą[2]. Motyw Kurtza pojawia się także w drugiej części trylogii, pt. „No Longer At Ease” (1960).

W kolejnych powieściach: „Arrow of God” („Boża strzała”) „A Man of the People” („Czcigodny Kacyk Nanga”) , „Anthills of the Savannah” (1987), Achebe podejmuje między innymi temat korupcji oraz roli kobiet w tradycyjnym, afrykańskich społeczeństwie. Urodzony w Nigerii w 1930 r. Albert Chinualumogu Achebe jest ponadto autorem książek dla dzieci, opowiadań, zbiorów poezji i esejów. Za swoją twórczość został uhonorowany wieloma nagrodami, w tym prestiżową „Booker Man International Prize”, i od lat jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do nagrody Nobla. Ponad 30 uniwersytetów na całym świecie nadało mu tytuł honoris causa. Chinua Achebe to żyjąca legenda. Prawdziwa ikona i symbol Afryki.

Niestety wciąż pozostaje mało znany polskim czytelnikom. Rocznica wydania jego powieści przeszła w Polsce prawie bez echa. Co prawda rok po obchodach, w 2009 r. nakładem wydawnictwa PIW ukazał się nowy polski przekład powieści pt. „Wszystko rozpada się”, a niedawno wydawnictwo Zysk i S-ka wydało powieść z 1960 r. „Nie jest już łatwo”, jednak powieści „Boża strzała” i „Czcigodny Kacyk Nanga”, wydane w latach 60., nie doczekały się wznowień, a znakomita część dorobku pisarza nie jest dostępna w języku polskim.















Autor: Chinua Achebe
Tytuł: Wszystko rozpada się
Wydawca: PIW, Biblioteka Babel
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Data wydania: 2009 r.
Liczba stron: 245
ISBN:  978-83-06-03207-9
Cena:  27 zł


[1] Achebe, Chinua 1975 The African Writer and the English Language w Achebe, Morning Yet on Creation Day London: Heinemann, s. 62 
[2] Wykład zaprezentowany przez Achebego w 1975 r.: An Image of Africa: Racism in Conrad's 'Heart of Darkness'



niedziela, 9 października 2011

Żegnamy nieugiętą Wangari Maathai

Niekonwencjonalna i wierna swoim ideałom aż do samego końca. Wczoraj w Nairobi, zgodnie z własnym życzeniem, kenijska aktywistka Wangari Maathai, która zmarła 25 września w wieku 71 lat, została poddana kremacji. Nie chciała bowiem, żeby jej ciało zostało złożone w drewnianej trumnie.



Gdy w 2004 r. Wangari Maathai dostała – jako pierwsza Afrykanka – pokojową nagrodę Nobla, na Komitet Noblowski posypały się gromy. Kwestionowano przyznanie nagrody w dziedzinie pokoju i ochrony praw człowieka działaczce ekologicznej. Jeżeli ktokolwiek ma nadal wątpliwości co to decyzji Komitetu, powinien sięgnąć po autobiografię Maathai zatytułowaną „Unbowed” (Nieugięta). W tej niezwykle inspirującej i bardzo osobistej książce autorka opisuje swoje barwne życie, pokazując jednocześnie, że ochrona środowiska naturalnego to forma działalności na rzecz zachowania pokoju i przestrzegania praw człowieka.

Wangari Muta Maathai urodziła się w 1940 r. w niewielkiej wsi Ihithe u podnóża góry Kenii. Wychowywała się w przepięknym miejscu o bujnej roślinności i czystych rzekach, w którym zawsze było pod dostatkiem jedzenia i drewna na opał. Powróciwszy po wielu latach w rodzinne strony, z przerażeniem stwierdziła, że sielankowy obraz z dzieciństwa został zakłócony przez postępującą degradację środowiska, biedę i głód. Dziesięciolecia panowania Brytyjczyków, wyrąb lasów i uprawy nastawione na zdobycie jak największych zysków spowodowały nieodwracalne zmiany, nie tylko środowiskowe, ale i kulturowe. Brak lasów to brak drewna opałowego potrzebnego do przygotowania tradycyjnych, pożywnych potraw, ale przede wszystkim brak opadów. Stąd już tylko krok od katastrofy ekologicznej i konfliktów. Z myślą o tym w 1977 r. Wangari Maathai założyła kobiecy Ruch Zielonego Pasa, w ramach którego posadzono miliony drzew. Drzewa stały się dla niej symbolem a zarazem narzędziem w walce z bezmyślnym eksploatowaniem zasobów naturalnych, korupcją, chciwością polityków i dyskryminacją kobiet.

Dzięki ogromnej determinacji, szczęściu i wsparciu rodziny Wangari nie tylko skończyła szkołę średnią, ale została pierwszą kobietą z Afryki Wschodniej i Środkowej, która zdobyła tytuł doktora. Obiecująca kariera naukowa, małżeństwo z ambitnym politykiem i macierzyństwo mogły jej zapewnić dostatnie i szczęśliwe życie. Jednak „osiągnęła zbyt duży sukces i była zbyt wykształcona, zbyt silna, zbyt uparta, zbyt trudna, by można ją było kontrolować” (s. 146). Dlatego niełatwo jej było funkcjonować w tradycyjnym, patriarchalnym społeczeństwie. Wkrótce straciła pracę, męża i pozostała sama z trójką dzieci. A za otwartą krytykę grabieżczej polityki prezydenta Daniela Moi była represjonowana i kilkakrotnie aresztowana. Po historycznych wyborach w 2002 r., gdy władzę przejął Mwai Kibaki, została członkiem kenijskiego parlamentu. Przebyła długą drogę, by z wiejskiej dziewczyny stać się ikoną ruchu ekologicznego i znaną na całym świecie aktywistką. A mimo to wciąż pracowała na roli wraz z kobietami, ucząc je sadzenia drzew i pokazując, że każdy może mieć kontrolę nad własnym życiem i zmieniać świat, bo przecież „nie trzeba mieć dyplomu, żeby zasadzić drzewo” (s. 138).

Autobiografia Wangari Maathai to nie tylko zapis wydarzeń historycznych i osobistych przeżyć, ale także bogate źródło informacji o kulturze, zwyczajach i tradycjach Kikuju, największej grupy etnicznej Kenii. Lekkość narracji sprawia, że spora dawka wiedzy antropologicznej nie przytłacza i nie zanudza czytelnika. Za to pozwala lepiej zrozumieć tę niezwykłą kobietę, jaką była Wangari Maathai. 

Autor: Wangari Maathai
Tytuł: Unbowed: A Memoir
Wydawca: Arrow Books
Data wydania: 2008 r.
Liczba stron: 314
ISBN:  9780099493099
Cena:  37 zł

piątek, 16 września 2011

Bitwa o tytuł: Achebe kontra 50 Cent

Skutki nieznajomości klasyki literatury światowej mogą być bardzo bolesne. Przekonał się o tym raper 50 Cent, który postanowił wyprodukować i sfinansować film pt. „Things Fall Apart”. Zagrał w nim także główną rolę - gwiazdę futbolu amerykańskiego, u którego zdiagnozowano raka. 50 Cent schudł do tej roli aż 25 kilo. Film wyreżyserowany przez Mario van Peeblesa miał swoją premierę na festiwalu w Miami w marcu tego roku i ma wkrótce trafić na ekrany. Jednak nie będzie mógł być wyświetlany pod obecnym tytułem. Właśnie zakończyła się batalia prawna, w której 80-letni nigeryjski pisarz Chinua Achebe, autor powieści o tym samym tytule, pokonał amerykańskiego rapera Curtisa Jacksona znanego jako 50 Cent. Dowiedziawszy się o planach filmowych, Achebe skontaktował się – za pośrednictwem prawników – z producentami filmu w sprawie naruszenia prawa. Podobno zaproponowali oni „ojcu literatury afrykańskiej” milion dolarów w zamian za możliwość wykorzystania tytułu. Achebe uznał to za obrazę i stwierdził, że: „powieść o takim tytule powstała w 1958 roku (17 lat przed narodzinami 50 Cent) i jest najczęściej czytaną książką afrykańską. Nie można jej kupić nawet za miliard dolarów”.
         50 Cent dał się przekonać do zmiany tytułu na „All Things Fall Apart”, który został notabene zapożyczony z wiersza W.B. Yeatsa pt. „Drugie przyjście”.

W Internecie można obejrzeć oficjalny zwiastun filmu, jeszcze pod pierwotnym tytułem.


W Polsce powieść Achebe została wydana dwukrotnie: w 1989 r. nakładem wydawnictwa Iskry pt. „Świat się rozpada” oraz w 2009 r. przez PIW jako „Wszystko rozpada się”.

środa, 7 września 2011

Kontrowersje wokół Caine Prize



 

Pochodząca z Zimbabwe Elizabeth Zandile Tshele, znana pod pseudonimem NoViolet Bulawayo, zdobyła w tym roku prestiżową nagrodę Caine Prize for African Writing za opowiadanie pt. „Hitting Budapest”. Jest to historia opowiadająca o grupie biednych dzieci – między innymi 10-letniej dziewczynki, będącej w ciąży z własnym dziadkiem - które wybierają się do bogatej dzielnicy w poszukiwaniu smakowitych owoców guajawy.

    NoViolet Bulawayo
Nagroda Caine Prize – zwana „afrykańskim Bookerem” – z roku na rok staje się coraz bardziej pożądanym trofeum, ponieważ umożliwia początkującym pisarzom wybicie się na scenie literackiej. Oprócz 10 000 funtów autorzy często zyskują rozgłos, także poza Afryką. Jednak wraz z popularnością nagrody i pisarzy rośnie też rola ich twórczości, którą postrzega się jako odzwierciedlenie afrykańskiej rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że coraz częściej słychać głosy krytyki w stosunku do autorów opowiadań. Po ogłoszeniu finalistów w maju tego roku nigeryjsko-amerykański krytyk literacki, Ikhide Ikheloa, w felietonie nawiązującym do słynnego już eseju Binyavangi  Wainainy "How to Write about Africa" nie zostawił suchej nitki na nominowanych pisarzach. Twierdzi wprawdzie, że tegoroczna laureatka umie pisać, ale „czerpie natchnienie z afrykańskich ścieków”. Zdaniem Ikheloi autorzy celowo eksploatują stereotypy na temat Afryki, aby przypodobać się zachodnim czytelnikom. Trudno nie przyznać mu racji, skoro 4 z 5 nominowanych opowiadań zawiera historie, jakimi na co dzień karmią nas media: głód, wojny, bieda i przestępczość.
         Należy przypomnieć, że poprzedni laureaci Olumfemi Terry (2010 r.) w opowiadaniu „Stickfighting Days”  i E. C. Osondu (2009 r.) w „Waiting” także wykorzystali motyw biednych dzieci. A Uwem Akpan, nominowany w 2007 r., stał się nawet ulubieńcem Opry Winfrey (o czym pisałam tutaj), wzruszając ją dramatycznymi losami afrykańskich dzieci, opisanymi w zbiorze opowiadań „Say You’re One of Them”.
         Zresztą nie tylko pisarze zebrali cięgi. Ikheloa krytykuje także jurorów za promowanie stereotypowego obrazu Afryki w imię sławy. Twierdzi, że spośród ponad 130 opowiadań do finału wybrali oni historie bazujące na stereotypach i utartych schematach, których wartości literackie są co najmniej wątpliwe. Libijski pisarz Hisham Matar – znany również w Polsce dzięki powieści „W kraju mężczyzn” – przewodnicząc tegorocznemu jury broni swojego wyboru i zapewnia, że zwycięskie opowiadanie to „historia, która ma siłę i ciężar moralny, a jednocześnie powstrzymuje się od komentarza”. Zarzuty Ikheloi odpiera też Mũkoma wa Ngũgĩ, autor m.in. powieści detektywistycznej „Nairobi Heat”, który sam był nominowany do Caine Prize w 2009 r. Ngũgĩ sprzeciwia się postrzeganiu literatury jako ambasadora kulturowego i postuluje skupienie się przede wszystkim na jej walorach estetycznych bez względu na treść. Czyż można bowiem podziwiać kunszt pisarza, jednocześnie ubolewając nad podejmowaną przez niego tematyką?

Warto się samemu przekonać, czytając nagrodzone i nominowane opowiadania.


  1.  NoViolet Bulawayo (Zimbabwe), “Hitting Budapest”  
  2.  Beatrice Lamwaka (Uganda), “Butterfly dreams” 
  3.  Tim Keegan (South Africa), What Molly Knew
  4.  Lauri Kubuitsile (Botswana), “In the spirit of McPhineas Lata”   
  5.  David Medalie (South Africa), “The Mistress’s Dog” 

sobota, 25 czerwca 2011

Commonwealth Writers’ Prize dla Aminatty Forny

Commonwealth Writers’ Prize, przyznawana corocznie pisarzom z krajów Wspólnoty Brytyjskiej, powędrowała w tym roku do Aminatty Forny. Powieść „The Memory of Love”, zdobyła tę prestiżową nagrodę w kategorii najlepsza książka. Najlepszym tegorocznym debiutem okazała się powieść „A Man Melting” Nowozenlandczyka Craiga Cliffa. Akcja nagrodzonej powieści Aminatty Forny jest osadzona w powojennych realiach Sierra Leone. Autorka opisuje życie ludzi uwikłanych we wspomnienia, pokazując odwagę i determinację tych, którym udało się przeżyć koszmar wojny.
Przed Forną zaledwie czterech afrykańskich pisarzy zostało uhonorowanych tym wyróżnieniem: nigeryjski pisarz, Festus Iyayi, który otrzymał Commonwealth Writers’ Prize za książkę „Heroes”; noblista J. M. Coetzee, za „Hańbę”; Manu Herbstein z RPA, autor powieści „Ama: A Story of the Atlantic Slave Trade”, oraz Chimamanda Ngozi Adichie za powieść „Fioletowy hibiskus”.
Aminatta Forna
Aminatta Forna urodziła się 1964 r. w Szkocji, lecz dzieciństwo spędziła w Sierra Leone, skąd pochodzi jej ojciec. Obecnie mieszka w Lodynie. Forna jest pisarką, dziennikarką i producentką programów telewizyjnych dla BBC. Debiutowała w 2002 roku wspomnieniami „The Devil that Danced on the Water”, nominowanymi do Samuel Johnson Prize. Książka „Kamienie przodków”, która została wydana w Polsce w 2006 r. nakładem wydawnictwa W.A.B., także zdobyła wiele nominacji, m.in. do The International IMPAC Dublin Literary Award. Została też uznana przez renomowany amerykański dziennik The Washington Post za jedną z najważniejszych książek 2006 roku.

Autor: Aminatta Forna
Tytuł: The Memory of Love
Wydawca: Bloomsbury Publishing Inc.
Data wydania: 2010-04-01
Liczba stron: 445
ISBN: 978-1-4088-0424-7
Cena: 69,99 zł

piątek, 25 lutego 2011

Wspomnienia egzotyczne czyli Polka w Afryce


Po wspomnienia Henryki Kozłowskiej „Kenia kiedyś była moja” wydane w 1997 r. sięgnęłam właściwie tylko ze względu na tytuł, który przywodzi na myśl „Pożegnanie z Afryką” Karen Blixen. Na tym kończą się jednak podobieństwa do autobiografii duńskiej baronowej. Kozłowskiej brak nie tylko tytułu szlacheckiego, ale przede wszystkim talentu literackiego. I w zasadzie książka nie warta byłaby nawet uwagi, gdyby nie fakt, że doskonale wpisuje się w schemat nakreślony przez kenijskiego pisarza Binyavangę Wainainę w satyrycznym eseju „Jak pisać o Afryce”. Są więc nagie piersi na okładce. Są czarownicy i lojalni słudzy („Murzyn okazał się bardzo wdzięczny i po psiemu wierny.” s. 27), zwierzęta o ludzkich cechach oraz bohaterscy Europejczycy i biedni, chorzy Afrykanie, a także grafomańskie opisy afrykańskiej przyrody. I jakby tego było mało, Kozłowska dorzuca rasizm w najczystszej postaci: „Mąż nie był rad z przygarnięcia tej ludzkiej małpy” (s. 26).

Z tylnej okładki dowiadujemy się, że autorka przez 17 lat mieszkała w Kenii, towarzysząc mężowi Piotrowi w pomiarach geodezyjnych. Można by więc oczekiwać, że książka będzie chociaż dokładna i rzetelna pod względem faktograficznym. Nic bardziej mylnego. Na próżno bowiem szukać hotelu Otsban (właśc. Outspan) czy też przepisu na matope (właśc. matoke), o których rozpisuje się autorka. Niezliczone błędy mogłyby świadczyć o poważnej dysortografii, gdyby nie fakt, że dotyczą one wyłącznie języka angielskiego i suahili. I choć Kozłowska, przeświadczona o swojej nieomylności, szczyci się, że przez 10 lat pisywała egzotyczne listy dla Radia Wolna Europa, a jej reportaże „nigdy nie wymagały poprawek, ba nawet kropki czy przecinka”, to książki nikomu nie polecam. Ba, nawet się cieszę, że jest praktycznie nie do zdobycia.

Tytuł: Kenia kiedyś była moja
Autor: Henryka Kozłowska
Wydawca: Magazyn Literacki, Herbud s.c. / WKMS
Rok wydania: 1997
ISBN: 83-85665-37-4
Liczba stron: 147
Język: polski
Oprawa: miękka

Tragikomiczny portret Afrykanerów


Republika Południowej Afryki, rok 1994. Zbliżają się pierwsze demokratyczne wybory, a wraz z nimi oficjalny koniec apartheidu. To historyczne wydarzenie zbiega się z 40. urodzinami Lamberta, bohatera powieści Marlene van Niekerk, pt. „Triomf”, której akcja rozgrywa się w tytułowej dzielnicy Johannesburga. To niegdysiejsze czarne getto, Sophiatown, zostało zrównane z ziemią, by zrobić miejsce dla białej ludności. Białej hołoty. Takiej jak afrykanerska rodzina Benade: braci Popa i Treppie’go, siostry Mol i jej epileptycznego, głupkowatego syna Lamberta. W ich życiu trudno o jakikolwiek tryumf: bez wykształcenia, stałej pracy ani perspektyw na przyszłość wegetują i zabijają czas, uprzykrzając życie sobie i innym. Jedyne co mają, to samych siebie, a tylko pogarsza sprawę, gdyż umacnia ich kazirodczy związek. Zresztą do czasu.

„Triomf” nie jest lekturą ani lekką, ani łatwą. Przebrnięcie przez niemalże 500 stron, na których w drastyczny sposób opisane jest patologiczne zachowanie bohaterów, to ogromne wyzwanie dla wrażliwości i cierpliwości czytelnika. Warto jednak dotrwać do końca. Bo choć trudno utożsamić się z godnymi politowania, antypatycznymi postaciami o rasistowskich poglądach i prostackich manierach, fabuła stale trzyma w napięciu i każe śledzić przygotowania bohaterów do nadchodzących wydarzeń. Ciekawa narracja prowadzona jednocześnie przez cztery osoby pozwala od środka oglądać ich skrzywiony świat. Świat, który dzięki sporej dawce czarnego humoru, wydaje się nawet znośny.
Marlene Van Niekerk

Debiutancka powieść Van Niekerk ukazała się w RPA tuż po wyborach i wzbudziła wiele kontrowersji. Została jednak dostrzeżona przez krytyków i nagrodzona m.in. M-Net Prize oraz prestiżową nagrodą Noma za najlepszą książkę w Afryce. Marlene Van Niekerk, ur. w 1954 roku, jest absolwentką Uniwersytetu w Stellenbosch, RPA, i Uniwersytetu w Amsterdamie. Oprócz „Triomfu” ma na koncie kilka tomików wierszy i opowiadań oraz powieści: „Agaat” (znaną w wersji angielskiej pod tytułem „The Way of the Women”) i „Memorandum”, które zbierają same laury. Van Niekerk tworzy w języku afrikaans, ale doskonale posługuje się również językiem niderlandzkim, o czym mogłam się przekonać podczas odczytu, na którym zaprezentowała opowiadanie „De vriend” („Przyjaciel”) ze swojej najnowszej antologii pt. „De sneeuwslaper” („Śnieżny śpioch”). 

Zalety powieści „Triomf” docenił również reżyser Michael Raeburn. Zrealizowana przez niego adaptacja pod tym samym tytułem została uznana w 2008 r. na międzynarodowym festiwalu filmowym w Durbanie za najlepszy film południowoafrykański. Oto jego fragmenty:



Tytuł: Triomf
Autor: Marlene van Niekerk
Wydawca: Muntinga B.V., Uitgeverij Maarten
Tłumaczenie: R. de Jong-Goossens
Rok wydania: 2008
ISBN: 9789041707253
Liczba stron: 479
Język: niderlandzki
Oprawa: miękka
Cena: 31 zł