czwartek, 26 stycznia 2012

Afrykańscy pisarze na festiwalu w Hadze


Tegoroczna, 17. edycja międzynarodowego festiwalu literackiego Writers Unlimited w Hadze odbyła się pod hasłem: „Keep on dreaming!” (Nie przestawaj marzyć). W programie były między innymi odczyty i dyskusje z udziałem pisarzy z całego świata. Afrykę reprezentowało w tym roku kilkoro autorów, m.in.: Helon Habila i Chika Unigwe z Nigerii, Dinaw Mengestu z Etiopii, Kopano Matlwa z RPA i Ahmad Al Malik z Sudanu.

Począwszy od 2007 roku festiwal rozpoczyna się odczytem wybitnego pisarza z zagranicy. W 2009 r. Nuruddin Farah z Somalii przemawiał na temat współczesnej migracji i poczucia przynależności. Rok później odczyt wygłosiła Antjie Krog z RPA, natomiast w tym roku otwarcia festiwalu dokonał Helon Habila, który mówił o literaturze jako sposobie widzenia: Prawdziwy pisarz nie może zapomnieć. Prawdziwego pisarza obraz będzie prześladować dopóty, dopóki on go nie opisze. Nie da mu spać po nocach, będzie go nawiedzać w ciągu dnia. Pisarza fascynuje zło, nie hipnotyzuje czy przyciąga, lecz fascynuje. Sam fakt jego istnienia, jego zwykła banalność.

Habila wziął także udział w dyskusji panelowej na temat „Jak być dyktatorem w Afryce”. Wraz z Dinawem Mengestu i Davidem van  Reybrouckiem próbował się wczuć w rolę afrykańskiego dyktatora.
Dinaw Mengestu


Pochodzący z Etiopii Mengestu (autor powieści Children of the Revolution/The Beautiful Things That Heaven Bears i How to Read the Air), zażartował, że na razie jest pisarzem, ale aspiruje do roli dyktatora. Ma ułatwione zadanie, ponieważ nosi takie samo nazwisko jak etiopski „czarny Stalin" Mengystu Hajle Marjam. Jego zdaniem dyktatorzy nie wywodzą się z próżni: ludzie sami tworzą swoich przywódców, oddając im swoje marzenia i zrzekając się odpowiedzialności.


David van Reybrouck
Z kolei belgijski historyk sztuki i pisarz, David van Reybrouck, autor książki o historii Konga, w sarkastycznym tonie pokazał w 10 punktach, jak zostać dyktatorem i jak utrzymać się przy władzy. Stwierdził ponadto, iż w kontekście ostatnich wydarzeń w Europie wydaje się oczywistym, że demokracji w zachodnim stylu nie da się przenieść – tak jak gotowych mebli z IKEI - na grunt afrykański.
Helon Habila


Helon Habila pozostaje jednak optymistą, pomimo negatywnych wieści płynących z Afryki. Pokojowe protesty przeciwko kontrowersyjnym decyzjom nigeryjskiego rządu pokazują, że Afrykańczycy coraz częściej biorą sprawy w swoje ręce.


Mniej optymistyczna była natomiast dyskusja z udziałem Habili na temat wydobycia ropy naftowej w Delcie Nigru. Zarówno jego najnowsza powieść Oil on Water, której fragmenty odczytał, jak i film dokumentalny Thomasa Bloma pokazują katastrofalny wpływ działalności spółek naftowych na środowisko i lokalne społeczności. Interesujące było spojrzenie na tę samą sprawę z dwóch różnych perspektyw: pisarza, który odwołuje się do wyobraźni czytelników, i dokumentalisty, który operuje obrazami. Czytając książkę Habili (wkrótce zamieszczę jej recenzję), miałam wrażenie, że pisarz wyolbrzymia pewne negatywne sprawy. Jednak po obejrzeniu dokumentu jego apokaliptyczna wizja nabrała bardziej rzeczywistego wymiaru.


Tego samego wieczoru wystąpili jeszcze Chika Unigwe i Ahmad Al Malik, mówiąc o tworzeniu i marzeniu w obcych językach. Pochodząca z Nigerii Unigwe mieszka od 13 lat w Belgii, a Al Malik – w Holandii. Ich książki opublikowano najpierw w języku niderlandzkim, mimo że zostały napisane po angielsku (Unigwe) i po arabsku (Al Malik). Jest to dość powszechna praktyka. Tak było również w przypadku twórczości Mosesa Isegawy, znanego m.in. dzięki powieści Kroniki abisyńskie.

Chika Unigwe
Ahmad Al Malik

piątek, 6 stycznia 2012

Portret kenijskiego artysty z czasów młodości

Binyavanga Wainaina to jedna z najciekawszych i najbarwniejszych postaci na afrykańskiej scenie literackiej. Wainaina zasłynął jako autor satyrycznego eseju „Jak pisać o Afryce”, swoistego antyprzewodnika zawierającego utarte schematy i banały na temat Afryki eksploatowane przez zachodnich pisarzy. Jedna ze wskazówek brzmi: Nigdy nie umieszczaj na okładce książki albo w środku zdjęcia zadowolonego Afrykańczyka – chyba że Afrykańczyk ten otrzymał Nagrodę Nobla. Karabinek AK-47, wystające żebra, odsłonięte piersi – to trzeba wykorzystać. Źródłem inspiracji dla powstania tego tekstu była twórczość Ryszarda Kapuścińskiego, którego Wainaina nazywa rasistą i potępia za powielanie stereotypów oraz stosowanie krzywdzących uogólnień.


Wainaina – laureat Caine Prize for African Writing w 2002 r. za opowiadanie Discovering Home – jest także założycielem czasopisma literackiego Kwani? oraz dyrektorem Chinua Achebe Center for African Writers and Artists. Pisuje dla Vanity Fair, Granty i New York Timesa, a w sierpniu ubiegłego roku nakładem wydawnictwa Graywolf Press wydał swoje wspomnienia zatytułowane One Day I Will Write About This Place (Pewnego dnia napiszę o tym miejscu). Ten debiut książkowy Kenijczyka stanowi niejako kontynuację dyskursu Wainainy ze światem zachodnim zapoczątkowanego wspomnianym esejem. Tym razem, na przekór swoim własnym radom, autor nie epatuje obrazami głodu ani wojen, nie roztrząsa problemu HIV, obrzezania czy prostytucji. Niczego nie lukruje ani nie demonizuje, tylko skupia się na codziennym życiu przeciętnych ludzi: mechaników, kierowców, lekarzy, nauczycieli, studentów itd. Wprawdzie nie stroni od polityki i trudnych tematów, jednak ważne wydarzenia historyczne takie jak śmierć Jomo Kenyatty, rządy Daniela Moi, upadek apartheidu czy masakra w Ruandzie zawsze ukazuje gdzieś w tle, rzucone mimochodem albo pojawiające się na ekranie telewizora. Kenyatta, ojciec Kenii, nie żyje. Mama jest ciągle zmęczona... Żałoba po Kenyatcie trwa chyba całe wieki. Nie ma szkoły. (s. 22).

Wainaina pisze jednak przede wszystkim o swoich młodzieńczych fascynacjach i rozterkach. O szukaniu własnej drogi. Z jego najwcześniejszych – miejscami zakręconych, wręcz surrealistycznych – wspomnień z lat 70. wyłania się szczęśliwy, choć nieco zagubiony chłopiec wychowywany w rodzinie z klasy średniej. Nastoletni Binyavanga, który podobnie jak jego zachodni rówieśnicy słucha Michaela Jacksona i tańczy breakdance'a, nie dostaje się, mimo doskonałych wyników, do wymarzonej szkoły średniej z powodu swoich kikujuskich korzeni. Studia w RPA też okazują się niewypałem. Wainaina nie potrafi sprostać oczekiwaniom rodziców i społeczeństwa jako przyszły inżynier, biznesmen czy prawnik. Potrafi właściwie tylko nieustannie czytać, doprowadzając się na skraj depresji. Na szczęście w końcu postanawia żyć, a nie tylko marzyć o życiu. I wreszcie zaczyna pisać. Z właściwym sobie cynizmem opisuje, jak sprytnie manipulując szacownym jury Caine Prize, udało mu się osiągnąć pierwszy poważny sukces: Opowiadanie jest o młodej dziewczynie (dziewczynka, sprawa płci!), która kwestionuje świat i wartości wyznawane przez matkę (wiara we własne siły). Eksploatuję każdy chwytliwy temat afrykański, jaki tylko przychodzi mi do głowy. (s. 184). Główna nagroda wkrótce przynosi mu sławę i intratne zlecenia. Wainaina ma jednak dość zachodniego paternalizmu i pisania pod publiczkę: Zaczynam rozumieć, dlaczego w Kenii powstaje tak mało dobrej literatury. Talent marnuje się na pisanie tekstów edukacyjno-rozrywkowych i broszur uświadamiających za siedem tysięcy dolarów, z pieniędzy pochodzących z datków. Nie komplikuj, a dostaniesz sowitą zapłatę. (s. 191). Wainaina woli iść pod prąd, przełamywać stereotypy i konwencje. Bawi się językiem (a właściwie kilkoma językami), eksperymentuje z różnymi stylami i tematami. I robi to doskonale.


Jego Afryka jest z pewnością mniej egzotyczna, romantyczna czy okrutna niż ta, która istnieje w wyobraźni ludzi z Zachodu. Bo jest zbyt skomplikowana i pełna kontrastów, wielonarodowa, wielojęzyczna i wielokulturowa. Wainaina nie tworzy pojedynczej historii. Dlatego po jego wspomnienia nie powinny sięgać osoby, które myślą, że Afryka to kraj, a Kenia to jedynie safari, Masajowie albo idealna sceneria do romantycznych filmów. 



Autor: Binyavanga Wainaina

Tytuł: One Day I Will Write About This Place

Wydawca: Graywolf Press

Data wydania: sierpień 2011 r. 

Liczba stron: 256

ISBN: 978-1-55597-591-3

Cena: 87 zł 

Na okładce: Wangeci Mutu My Strength Lies, 2006