Niekonwencjonalna i wierna swoim ideałom aż do samego końca. Wczoraj w Nairobi, zgodnie z własnym życzeniem, kenijska aktywistka Wangari Maathai, która zmarła 25 września w wieku 71 lat, została poddana kremacji. Nie chciała bowiem, żeby jej ciało zostało złożone w drewnianej trumnie.
Wangari Muta Maathai urodziła się w 1940 r. w niewielkiej wsi Ihithe u podnóża góry Kenii. Wychowywała się w przepięknym miejscu o bujnej roślinności i czystych rzekach, w którym zawsze było pod dostatkiem jedzenia i drewna na opał. Powróciwszy po wielu latach w rodzinne strony, z przerażeniem stwierdziła, że sielankowy obraz z dzieciństwa został zakłócony przez postępującą degradację środowiska, biedę i głód. Dziesięciolecia panowania Brytyjczyków, wyrąb lasów i uprawy nastawione na zdobycie jak największych zysków spowodowały nieodwracalne zmiany, nie tylko środowiskowe, ale i kulturowe. Brak lasów to brak drewna opałowego potrzebnego do przygotowania tradycyjnych, pożywnych potraw, ale przede wszystkim brak opadów. Stąd już tylko krok od katastrofy ekologicznej i konfliktów. Z myślą o tym w 1977 r. Wangari Maathai założyła kobiecy Ruch Zielonego Pasa, w ramach którego posadzono miliony drzew. Drzewa stały się dla niej symbolem a zarazem narzędziem w walce z bezmyślnym eksploatowaniem zasobów naturalnych, korupcją, chciwością polityków i dyskryminacją kobiet.
Dzięki ogromnej determinacji, szczęściu i wsparciu rodziny Wangari nie tylko skończyła szkołę średnią, ale została pierwszą kobietą z Afryki Wschodniej i Środkowej, która zdobyła tytuł doktora. Obiecująca kariera naukowa, małżeństwo z ambitnym politykiem i macierzyństwo mogły jej zapewnić dostatnie i szczęśliwe życie. Jednak „osiągnęła zbyt duży sukces i była zbyt wykształcona, zbyt silna, zbyt uparta, zbyt trudna, by można ją było kontrolować” (s. 146). Dlatego niełatwo jej było funkcjonować w tradycyjnym, patriarchalnym społeczeństwie. Wkrótce straciła pracę, męża i pozostała sama z trójką dzieci. A za otwartą krytykę grabieżczej polityki prezydenta Daniela Moi była represjonowana i kilkakrotnie aresztowana. Po historycznych wyborach w 2002 r., gdy władzę przejął Mwai Kibaki, została członkiem kenijskiego parlamentu. Przebyła długą drogę, by z wiejskiej dziewczyny stać się ikoną ruchu ekologicznego i znaną na całym świecie aktywistką. A mimo to wciąż pracowała na roli wraz z kobietami, ucząc je sadzenia drzew i pokazując, że każdy może mieć kontrolę nad własnym życiem i zmieniać świat, bo przecież „nie trzeba mieć dyplomu, żeby zasadzić drzewo” (s. 138).
Autobiografia Wangari Maathai to nie tylko zapis wydarzeń historycznych i osobistych przeżyć, ale także bogate źródło informacji o kulturze, zwyczajach i tradycjach Kikuju, największej grupy etnicznej Kenii. Lekkość narracji sprawia, że spora dawka wiedzy antropologicznej nie przytłacza i nie zanudza czytelnika. Za to pozwala lepiej zrozumieć tę niezwykłą kobietę, jaką była Wangari Maathai.
Tytuł: Unbowed: A Memoir
Wydawca: Arrow Books
Data wydania: 2008 r.
Liczba stron: 314
ISBN: 9780099493099
Cena: 37 zł
Ze smutkiem przeczytałam w prasie o jej śmierci, bo Maathai podziwiam od dawna. Cieszę się, że i Ty o niej napisałaś. A autobiografie wygrzebałam ze stosu książek i może wreszcie się za nią wezmę, bo dotychczas nie znalazłam jeszcze okazji.
OdpowiedzUsuńNiedawno przeczytałam tę autobiografię, nawet nie wiedząc, że Maathai chorowała już od jakiegoś czasu na raka. Dla mnie ona jest przede wszystkim symbolem silnej afrykańskiej kobiety, tak często niedocenianej. Dlatego tym bardziej cieszy mnie wybór tegorocznych laureatek pokojowej nagrody Nobla.
OdpowiedzUsuń